Mivien Isoyne

    Mivien nie przejęła się tym, że Kirsyn tam był, mówił do niej i kopnął jej stopę, jak jakieś dziecko. W innych warunkach warknęłaby na niego, ale tym razem, czuła się kompletnie roztrzęsiona. Zazwyczaj każda wizyta u Sau kończyła się bogobojnymi dreszczami, ale tym razem była także przerażona.
    Przecież on powiedział, że ich zabije. Jej życie zależy od tego, czy Kirsyn, nieznajomy złodziej mówił prawdę.
    Było już po nich.
    A jednak część jej nie mogła się doczekać tej podróży. Nie dość, że chciała przypodobać się Wielkiemu Mistrzowi, za przyniesienie mu relikwii, to także chciała zobaczyć świat.
    Nie mogła pojąć, co na nią czeka, co może zobaczyć.
    Tyle że w tamtym momencie to była myśl drugoplanowa, bo jedyne co teraz mogła zrobić, to zatrząść głową, w niezrozumiałym nawet dla niej komunikacie. 
    To chyba było coś w stylu: "Nie jestem teraz w stanie się odezwać, daj mi spokój."
    Dopiero musiało upłynąć kilka dobrych minut obejmowania jej kolan i duszenia sakwy z monetami, żeby mogła swobodnie oddychać. Wróciło także ciepło, nie czuła już tego przeraźliwego chłodu, a jej magia dalej jej wystarczała w życiu, bez uczucia, że ktoś mógłby ją zmieść z powierzchni ziemi, używając tej samej sztuki.
    Dobrze... — Mruknęła sama do siebie i powoli wstała, jedną ręką przytrzymując przy brzuchu ciężki, brzęczący worek. Jej nogi były jak z waty, a ona czuła się lekko oszołomiona, lecz była już w stanie rozmawiać.
    Wybacz to... Coś. Zjadłeś śniadanie? Jesteś gotowy, żeby wybrać się w drogę? — Spytała roztrzęsionym głosem i unikając jego spojrzenia, podeszła do drzwi swojej sypialni, rozkuła lód z zamka i wsadziła sakwę do jej plecaka, który miała wziąć ze sobą.
    Ubierz się w ciuchy, które ci wczoraj dałam, dobrze? Jest to materiał, który tworzą Tuldurscy alchemicy. Cienki, ale bardzo odporny na mróz. Będzie ci ciepło, bez grubych skór hamujących twoje ruchy — Mruknęła otępiale i jak na autopilocie, zebrała miski ze stołu, wrzucając je do kuchni, trochę niechlujnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^