— Och, tak. To nic dziwnego. — Timothy przytaknął, a następnie uśmiechnął się ciepło, chcąc nadać swojej twarzy odrobiny wdzięku, a przynajmniej życzliwości. Rozsądek podpowiadał mu, że to wszystko było bez znaczenia, bo to przypadkowe spotkanie miało być prawdopodobnie ostatnim wspólnym w ich życiu, ale Tim ostatecznie nie chciał odstraszyć Florence. Nigdy nie przejmował się tym, co myślą o nim ludzie, ale tym razem kawalerskie i kochliwe serce było zdeterminowane, by nie pozostawić po sobie złego wrażenia.
I choć powodów do udawania było wiele, jego zaangażowanie w rozmowę z Florence było prawdziwe. Kobieta ostatecznie okazała się serdecznym towarzyszem tego ulewnego dnia i po raz pierwszy od ich spotkania Rauron przekonał się, że pomoc jej była absolutnie słuszna.
— Jestem pewny, że w tak dużym mieście, można łatwo zgubić drogę na przykład, kiedy skręci się w złą stronę. I na pewno zdarza się też to ludziom, którzy mieszkają tu całe życie. Chociaż czasami utrudnieniem życia jest po prostu niespodziewany deszcz, prawda?
Młody mężczyzna nigdy nie był typem gawędziarza, ale kobieta naprzeciwko była bardzo ujmującym towarzystwem, a sama rozmowa toczyła się w sposób płynny i swobodny. Tematy wynikały same z siebie i Timothy cicho dziękował Katanes, że nie musiał zastanawiać się nad nowymi kwestiami ich pogawędek.
— Nie, nie — młodzieniec zaśmiał się krótko i pokiwał głową. — Nie mieszkam w Manaviku, ale często tu bywam ze względu na pracę. Moi dziadkowie mieszkają pod miastem, a ja razem z nimi.
Kiedy kelnerka rozłożyła ich zamówienie na stole, Timothy parsknął cicho i spojrzał na Florence, mimochodem myśląc, że ich spotkanie było bardzo miłą odmianą dnia, który miał wyglądać dokładnie tak samo, jak wszystkie inne. Tymczasem to późne popołudnie stało się prawdziwie niezapomnianym doświadczeniem.
— Widziałem w karcie dań ciasto, które nazwali Kosmatą Kochanicą Króla. I mów co chcesz, ale jestem pewien, że ta cała kochanica jest najbardziej rozchwytywana. Chociaż nie powiem, bo Raj Myśliwego to dość śmieszny przypadek — Timothy odparł prześmiewczo, ale szybko zreflektował się, przypominając sobie, że ten zbieg okoliczności jest oczywisty wyłącznie dla niego samego.
— Bo tak właściwie to w sumie jest moja praca.
Timothy Rauron
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
© Agata dla WioskaSzablonĂłw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz