Amenthes Hussein

Upadek na brudną, zimną ziemię nie należał do najprzyjemniejszych doznań w młodym życiu Amenthesa. Powoli odzyskiwał słuch i chęci do życia. Przeklinał w myślach Maahesa i jego pomysł udania się do jakiejś magicznej krainy. Pewnie go oszukał i trafili teraz nie wiadomo gdzie. Może jeszcze ten paskudny lew będzie chciał go zabić.

Z trudem usiadł na betonie i rozejrzał się po wąskiej uliczce, w jakiej się znalazł. Od razu wyczuł, że nie jest już w Kairze. A skoro nie Kair to, co to było za miejsce? Po plecach przeszedł mu dreszcz, gdy wyczuł, że nie jest sam. Choć spodziewał się, że z cienia wyjdzie Maahes i zadrwi z jego upadku, tak drobniejsza i niższa postać kobiety była zaskoczeniem. Egipski bóg za to stał niedaleko siedzącego nadal na ziemi Thesa. Ciemnoskóra kobieta zbliżyła się, a brusztynowo-zielone oczy chłopaka zaczęły przyglądać się z uwagą jej postaci. Była… dziwna. Chłopak nigdy nie widział tak specyficznej osoby. Miała ciemną skórę przypominającą gorzką czekoladę, długie włosy splecione w cienkie warkoczyki i jasne, prawie białe oczy, które wydawały się blondynowi przerażające, a zarazem fascynujące. Czy kobieta była niewidoma?

Jej głos wybudził go z myśli i natrętnego wpatrywania się w nią. Wykonała delikatny ukłon i powiedziała:  „Długą drogę przebyliście z ziemi…”. Wiedziała? Skąd? Chwila… przebyliście… Czy ona…?

Czy ty go widzisz? – spytał Thes wstając. Jego młoda twarz skierowała się na Maahesa, który oparł się nonszalancko o ścianę budynku i swoje złote, kocie oczy wbijał w nieznajomą. – Mówiłeś, że tylko ja i bogowie mogą cię zobaczyć.

I inne awatary – mruknął.

Jesteś awatarem któregoś z bogów? – zadał kolejne pytanie ożywiając się. Może ta podróż jednak miała jakiś sens. Tylko czy trafił tam, gdzie zmierzał? W końcu spadł z tego dziwnego mostu w portalu. – Przepraszam, że zadaje tyle pytań, ale gdzie trafiliśmy? Czy to Maghild? 

Liczył, że kobieta wybaczy mu jego natłok pytań. Była pierwszą osobą, którą zobaczył po przejściu portalu. W dodatku nie wydawała się wrogo nastawiona do niego, czy Maahesa. Jedynie lwi bóg przypatrywał jej się z dystansem i ostrożnością. Chłopak miał wrażenie, że zaraz zniknie i uda się tam, gdzie znikał zawsze, albo wyceluje swoją bronią w bogu winną kobietę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^