Dong Zhen

        Zachowała kamienną twarz, nie chciała dać się znieważyć, nie chciała dać się ponieść emocjom i zachowywać się jak rozwydrzona nastolatka. Była przecież dojrzałą kobietą, a sprawy zaczynały robić się ciekawe. 
         Tam skąd pochodzę nazywali ją właśnie tak. Jej mąż i poddani właśnie tak się do niej zwracali, chociaż niektórzy preferowali Nǚshìshé. — Zastanowiła się chwilę. Nazywanie ją wężową królową, było oznaką strachu wieśniaków, inni za to często nazywali ją po prostu demonem, tak samo zresztą jak i Zhen, szczególnie gdy podejrzewali, że sama też wyrośnie na parumetrowego węża. Mimo wszystko wielu ludzi odnosiło się do niej zwyczajnie z szacunkiem. W końcu Jelly jako partnerka lidera sekty, była  najważniejszą osobą w wiosce, zaraz po nim samym i NamGim. 
        Czyli też szukasz mojej matki? — Zerknęła na niego przenikliwie, analizując jeszcze raz w głowie każde jego słowo od początku całej tej rozmowy. Dopiero gdy w jej głowie echem odbiły się słowa "Babka nienawidziła tego imienia", zerknęła na mężczyznę nieco zmieszana.  — Naszej matki? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^