"Najemnik? A więc złodziej. Po prostu złodziej. Parszywy, niewierny.", Mivien pomyślała chłodno, a jej blade dłonie zacisnęły się mocniej na lodzie, w pewien sposób czując srogie rozczarowanie. Ten mężczyzna był młody i jeszcze miał całe życie przed sobą - widząc, że jest sam, Isoyne miała nadzieję, że to tylko naiwny wędrownik, który przypadkiem wpadł do Atley, w ten sposób ratując się od śmiertelnej zamieci.
Jak się okazało, nic bardziej mylnego, a ten mężczyzna był tylko kolejnym, chciwym człowiekiem, który chciał się wzbogacić na świętych skarbach wszechmocnego Sau.
Jednak Mivien utożsamiała się z rolą Strażniczki bardziej niż ze swoim imieniem, a służbie Bogu oddała się całkowicie, dlatego nawet jeśli mała część w niej czuła się zawiedziona, jako że nie chciała zabijać tak młodego człowieka, nie miało to najmniejszego znaczenia.
— Podaj swoje imię, Najemniku. — Mivien rzuciła chłodnie, trzymając lodową włócznię w bezruchu. Niezależnie od jego intencji, czy także sytuacji, zasady nakazywały jej poznać jego imię, zanim dokona egzekucji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz