Kirsyn Indelan

     — Dobra-! Dobra, kurwa. Już wszystko ci powiem, przysięgam! — Kirsyn wrzasnął i odchylił głowę, żałośnie uciekając od ostrej, jak brzytwa, włóczni. W tamtym momencie nie liczył się już ani jego honor, ani duma – chciał żyć, a desperacka wola walki sprawiała, że zupełnie zapomniał o swoich zasadach i ambicjach. W tamtym momencie ukorzyłby się przed każdym. 
     — Jestem najemnikiem, okej? Mapę kupiłem w Husaviku od jakiegoś pirata. Nie wiem jak się nazywał. Ponoć znalazł ją kiedyś po drugiej stronie morza i nie miał o niej bladego pojęcia. Ja miałem. Chciałem tu przyjść, zabrać parę błyskotek, wrócić do Burgund i sprzedać wszystko na targu ... 
    Wtedy młody blagier markotnie spojrzał na kobietę przed sobą i zrozumiał, że kłamstwo było jedyną nadzieją na przeżycie. Wiedźma nie miała żadnych skrupułów, a Kirsyn całym sobą czuł, że nie chciał jeszcze umierać.
     — Ja ... w połowie drogi chciałem wrócić do Daliru. Po prostu ... Czułem, że nie przeżyję. Ale zgubiłem kompas, potem złapała mnie zamieć i wpadłem tutaj przez jakąś cholerną dziurę w ziemi. Przecież widziałaś, w jakim byłem stanie! Nie dałbym rady nic okraść, chciałem tylko wrócić do domu!  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^