- Nie jestem ani bogiem, ani awatarem – odpowiedziała spokojnie, prostując się i tym razem patrząc na młodzieńca. – Ale moim przodkiem jest bogini Musso Koroni – dodała po chwili, chcąc podać mężczyźnie pomocną dłoń, ale już zdołał się podnieść i otrzepać. Wyglądał na bardzo zdezorientowanego i zadawał masę pytań, na co się tylko uśmiechnęła. Ileż to razy musiała tłumaczyć zmarłym, że no niestety, ale już nie żyją. Ten przynajmniej nie wpadł w rozpacz czy w panikę, wypierając prawdę. No, ale zapewne tutaj znaczenie miało to, że nie zginął. Po prostu zmienił otoczenie. – Nazywam się Idrissa Koroni i jestem Roho Kati – widząc nierozumiejącą minę chłopaka, który ile mógł mieć lat? 18? 19? Wyglądał na bardzo młodego i nie był stąd, więc oczywistym było, że nie miał pojęcia, jaką rasą była. – Można powiedzieć, że jestem pośrednikiem pomiędzy żywymi, a duchami. Taką… bramą? U was to się nazywa medium, ale raczej ich możliwości są mocno ograniczone w porównaniu z moimi. Może zaproszę was oboje na krótki spacer i porozmawiamy? Warto coś zjeść po przejściu pomiędzy światami, żeby odzyskać siły. Sama też chętnie usiądę, bo właśnie skończyłam bardzo wyczerpujące zlecenie, a Lekka Pianka stoi otworem – zaproponowała, nadal czując zmęczenie po ściąganiu klątwy z posiadłości. Zdecydowanie wyżarło to z niej o wiele więcej energii niż przewidywała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz