Kirsyn Indelan

    Kirsyn uśmiechnął się zwycięsko i spojrzał na kobietę przed sobą wiedząc, że zyskał nad nią pewną przewagę. Prychnął więc pod nosem i mocniej naparł na ostrze włóczni.
    Zabij mnie, a nigdy się nie dowiesz
    W tamtym momencie przepełniła go brawura oraz pewność siebie. Miał ją w garści, a to gwarantowało przeżycie. Nie był już przecież więźniem – stał się skarbnicą cennych informacji, które dla całego Atley były czymś istotnym. Wprawdzie Kirsyn nic nie wiedział o Świętej-Krwi-Pradawnego-Boga-Sau, ale miał w życiu jedną zasadę: kłamstwo zdąży obiec pół świata, zanim prawda włoży buty. Prawdopodobnie, kiedy strażniczka zorientuje się, że Indelan to zwykły blagier, on już dawno będzie wygrzewać się na plażach Odeili, z dala od wszelkich trosk.
    — Nie kłamię — burknął nonszalancko i wsparł się o głaz tuż obok jego nóg. — W Jorviku jest taki jeden handlarz, sprzedaje różne rzeczy na czarnym rynku. Któregoś razu upił się w karczmie i zaczął opowiadać o skarbie Atley. Mogłabyś tam iść i sama go zapytać, ale nie dostaniesz się na czarny rynek sama. Mógłbym ci pomóc, jeśli mnie rozwiążesz, przestaniesz dźgać i skończysz traktować jak złodzieja — dodał i spojrzał w jej stronę wyczekująco. Potem wzruszył ramionami i dodał:
     No, a jeśli ci nie zależy na tej całej krwi i jeśli może być w niepowołanych rękach, to daj mi tylko wypalić jednego papierosa i skończmy to. Byle szybko, bo nie jestem odporny na ból
    




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^