Kirsyn Indelan

     — Kurwa mać
    Młody mężczyzna szamotał się jeszcze parę sekund, a kiedy zrozumiał, że nie zdoła uwolnić się z uścisku lin, opadł z powrotem na miękki kobierzec wyścielony na podłodze. W tamtym momencie wola przetrwania uderzyła go szybciej niż jasność umysłu; nie miał więc czasu zastanawiać się gdzie jest ani dlaczego jest związany – wiedział natomiast, że za wszelką cenę musiał się wydostać i uciec.
    Kirsyn spoglądał na kamienny sufit nierozumnie, a kiedy usłyszał ciepły trzask ognia, prędko popatrzał w tamtą stronę i uśmiechnął się blado. Spokojny blask płomieni lekko ogrzewał oziębłe ciało Indelana, sprawiając przy tym, że z każdą kolejną chwilą czuł się trochę lepiej. 
    Meldruńczyk w końcu podniósł się do siadu i nieprzytomnie omiótł pomieszczenie mdłym spojrzeniem. 
    A gdy strudzony wędrówką miał już wstać z ziemi, odskoczył pospiesznie i gwałtownie podniósł się z dywanu. Popatrzył na młodą kobietę zakłopotany i dla pewności odsunął się jeszcze kilka kroków w tył.
    — Stój gdzie jesteś, dobrze ci radzę
    Oczywiste było, że ktoś musiał go związać, ale obecność strażnika Atley uprzytomniła młodego złodzieja, że tym razem wpakował się w prawdziwe kłopoty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^