Uśmiechnął się jedynie z politowaniem, widząc, jak kobieta próbuje stać się większą, potężniejszą. Nie miała zbyt potężnej postury, nie takiej jak matka, babka, prababka. Wyprostował się i wciąż patrzył na nią z góry, a kąciki jego ust wędrowały do, góry, za każdym razem, gdy ta robiła naburmuszoną minę lub próbowała go lekko zastraszyć. W wykonaniu drobnej kobiety, wyglądało to dość komicznie.
— Dong. — Nic mu to nie mówiło, ale to, co usłyszał, sprawiło, że zamarł. — Powiedziałaś... Gorgon?
To był jego klan, matka, jej matka pochodziła z jego klany, rodziny. Niewiele węży rodziło się w klanach, jeszcze raz zlustrował ją spojrzeniem. Wyglądała jak Azjatka, przeciętnie, poza brakiem nóg nie wyróżniała się specjalnie. Niespecjalnie podobało mu się to, jednak nim dalej chciał mógł drążyć temat, do jego uszu dotarła inna wiadomość.
Nie wiedział, skąd znał imię jego matki, imię, które szanował tylko on i ojciec, bo nikt z klanu nie potrafił zdzierżyć jego brzmienia. Chorobliwa ciekawość i swego rodzaju złość zaczęły ogarniać jego ciało. Nie zwrócił uwagi na to, że ściszył głos, a słowa, które kierował w stronę Zhen, wypowiadał w języku węży.
— Nazywali, sama się tak przedstawiała. Babka nienawidziła tego imienia, wolała używać tego, które jej nadała, Qualle.
Matka, nie widywał jej często, ale obraz jej zmęczonej twarzy i wyczerpania zapisał się na zawsze w jego pamięci. Chciał z nią szczerze porozmawiać, bez udziału klanu, po prostu, spędzić czas. Ale nigdy mu tego nie dano.
— Skąd właściwie o niej wiesz? — zerknął na nią z ukosa. — Wątpię, by w tej całej Dongolandii, byli przedstawiciele z jakiegokolwiek klanu meduz.
Zaczynał czuć dyskomfort, matka nigdy nie dzieliła się swoją przeszłością.
Nenetl Tziquin
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
© Agata dla WioskaSzablonĂłw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz