Amenthes Hussein

    Wiedzieć oczami duchów — to było dla Thesa niepojęte. Właściwie nadal czuł się zagubiony w tym całym świecie magii, istot, stworów, bogów, czy duchów. Jeszcze jakiś czas temu był normalnym człowiekiem i jego największym problemem były nieukładające się włosy w dzień sesji zdjęciowej.

Denerwowało go jednak podejście Maahesa. Może był z deczka zbyt ufny i wolał widzieć w ludziach dobro, niż zło, ale kobieta wydawała się naprawdę odpowiednią osobą do rozmowy. Wyciągnęła pomocną dłoń, którą przez ciężki charakter bóg egipski chciał odrzucić. Wolał nie radzić sobie sam, niż ulec i poprosić o pomoc. Ciekaw był, czy każdy bóg był tak zarozumiały i dumny. Czy jego brat też narzekał na to, czy może miał lepszy kontakt z lwim księciem?

Wiele razy blondyn zastanawiał się nad tym. W końcu Maahes przekazał mu tylko strzępki informacji o tym kim jest, jak to się stało, że został awatarem i, że jego starszy brat wcześniej zajmował to miejsce. Blondyn stwierdził w myślach, że Joshua — jego brat, na pewno sobie lepiej radził. W końcu walczył na froncie, był agentem, przeszedł wiele testów, ćwiczył… Maahes miał z niego większy pożytek, niż z niskiego, drobnego Thesa. To jego brat był tym idealnym synem przynoszącym dumę ojcu. Amenthes mógł za to spokojnie kreować swój wizerunek, niczym się nie przejmował i podążać za marzeniami. Cóż, żył do pewnego momentu w słodkiej bańce, która pękła wraz z pogrzebem Jo.

Widząc nagle, jak kobieta żegna się z nimi i odchodzi, Thes zaczął panikować, a zarazem poczuł złość na lwa. To jego wina! Prychnął tylko na niego, niczym obrażony kociak i ruszył za ciemnoskórą kobietą.

Proszę, poczekaj – powiedział, równając z nią krok. – Nie przejmuj się Maahesem. Możemy go zignorować. Ja chętnie coś zjem i porozmawiam…

Z przyzwyczajenia zerknął za siebie, czy lew podążał za nimi, czy znów gdzieś zniknął. Nie zobaczył go, na co nie narzekał. Lwi bóg miał humorki gorsze od kobiet i był strasznie wybuchowy. Wszystko potrafiło go zdenerwować. Dlatego brak jego postaci wiszącej nad chłopakiem, pozwolił mu się zrelaksować.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^