Kolejny głębszy oddech rozpłynął się w powietrzu, które na standardy mężczyzny było nieco zbyt ciepłe. To nie tak, że sprawiało mu przyjemność, gdy lodowato zimne powietrze kłuło go w gardło i przeszywało na wskroś – a przynajmniej on sam lubił myśleć, że tak nie było – ale nie da się ukryć, że właśnie do takich warunków się przyzwyczaił, tak samo jak do śnieżnobiałych włosów na brodzie, którą właśnie okazjonalnie drapał, chrapliwie przy tym pomrukując. Rozejrzał się po okolicy, w której się znajdował, zerknął jeszcze raz na mapę miasta, powoli krocząc w stronę biblioteki, o której mówiła mu córka, a raczej opowiadała o książce, którą jej przyjaciółka wypożyczyła właśnie z tego miejsca. Jernest może i nie zapamiętał wszystkiego z opowieści Dorothy, ale doskonale zapamiętał błysk w jej fiołkowych oczach, dokładnie ten sam, który pojawiał się w nich po tym, gdy przeczytała naprawdę dobrą książkę.
Rosły mężczyzna przekroczył drzwi budynku, niespiesznie naciskając klamkę oraz pchając drzwi, pochylając się nieco, jak gdyby miał uderzyć głową o futrynę, nawet jeśli chroniło go od tego kilka dobrych centymetrów. Zerknął za siebie, żeby na pewno domknąć drzwi, po czym rozejrzał się nieco, na razie głównie w poszukiwaniu pracownika, z którym mógłby się przywitać. Dostrzegając młodą dziewczynę wśród bibliotekarskich zasobów pochylił się nieznacznie, płynnie zdejmując w głowy wysłużony i nieco wypłowiały kaszkiet. Przywitał się też werbalnie, jednak pośród niezrozumiałej serii krótkich mruknięć jedynym wyraźnym słowem pozostawało „dobry", trudno więc było stwierdzić, o jaką porę dnia dokładnie mu chodziło.
Zakleszczył nakrycie głowy pomiędzy ramieniem a bokiem ciała i po chwili niepewnie, choć trudno byłoby to dostrzec na pierwszy rzut oka, skierował się do zgromadzenia regałów, nie mając pojęcia, dlaczego podszedł akurat do tych i chyba nieco nieudolnie próbując udawać, że wie czego szuka. Spod jego brody co chwilę wydobywały się ciche mruknięcia i burknięcia, a sam od czasu do czasu drapiąc się nieco po tyle głowy lub po odrobinę szorstkich włoskach na twarzy wczytywał się w dziesiątki znajdujących się przed nim tytułów, nie wiedzieć czemu samemu nie podchodząc do bibliotekarki zapytać o pomoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz