Kirsyn Indelan

    Młodzieniec spojrzał na jadło podejrzliwie, choć głód i apetyt powoli odbierały mu jasność umysłu. Wówczas całe pomieszczenie wypełniło się słodkim zapachem smażonego mięsa i warzyw, a bulgocący pod ogniskiem wywar, grzejący się łagodnie w czarnym kociołku wyglądał po prostu fenomenalnie. Prawdopodobnie powinien choć przez chwilę zastanowić się, czy jedzenie nie było zatrute, ale w tamtym momencie nie interesowały go możliwe podstępy i oszustwa. Kirsyn już nie pamiętał, kiedy ostatni raz jadł coś, co pachniało tak znakomicie – w czasie swoich wędrówek jadał albo suchy prowiant, albo zachodził do karczm, kiedy jeszcze miał taką możliwość. Jednak jedzenie w gospodach było dość przeciętne, często zimne, gumiaste albo mdłe – tutaj natomiast wszystko wyglądało tak apetycznie, że Kirsyn nawet nie silił się na jakiekolwiek złośliwości. 
    Jak gorąco? — mężczyzna chwycił drewnianą łychę i nabrał na nią parujący gulasz. — Zazwyczaj czterdzieści stopni, chociaż nocą temperatura spada do zera. Czasami jest trochę krucho z wodą, bo rzadko pada i mało mamy rzek, ale fogary doprowadzają wodę do Borgund i paru innych miast, więc jakoś sobie radzimy. To takie podziemne rzeki. Dzięki temu możemy nawet uprawiać ziemię.    
    Meldrum nie było miejscem o idealnym klimacie, ale parę innowacyjnych wynalazków wystarczyło, żeby tamtejsi mieszkańcy stali się samowystarczalni i niezależni. Z kolei egzotyka Tuldur niewątpliwie uniemożliwiała rozwój hodowlany oraz rolniczy.
    — Czyli co, mówisz, że cię tutaj zamknęli tak? — Kirsyn bąknął i upił trochę gulaszu, niemal rozpływając się nad jego niepowtarzalnym smakiem. — To nonsens. No chyba mi nie powiesz, że kilkumetrowy smok, domniemany bóg lodu, naprawdę potrzebuje obstawy. I co, masz tu siedzieć, dopóki się nie zestarzejesz? To jakaś kompletna sekta! — zaprotestował, zajadając się ze smakiem. — Weź, rzuć ten etat w cholerę, dziewczyno. Nawet nie wiesz ile tam na zewnątrz jest do zobaczenia. Pustynia, morze, zielone lasy, Odeila albo Manavik — młodzieniec pokiwał głową i uśmiechnął się cieniście. — Ale masz szczęście, że spotkałaś mnie. Ja ci to wszystko pokażę. A poza tym, dobre gulasz. Dzięki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^