Laura Quartz

        Dzień jak zwykle rozpoczęła sama. Już dawno przyzwyczaiła się do pustego mieszkania, ale samotne siedzenie w pracy, dalej było dla niej niesamowicie dziwnie, nawet jeżeli zdążyła się już zapoznać z paroma duchami nawiedzającymi starą bibliotekę.
         Babciu, błagam, nie teraz. — Syknęła do telefonu, który utkwił pomiędzy jej ramieniem a policzkiem, kiedy dziewczyna nerwowo przegrzebywała torebkę. — Też cię kocham, ale odzwonię później, okej? Naprawdę nie mam czasu.
        Laura odetchnęła głośno, wyławiając w końcu okazały pęk kluczy z odpowiedniej kieszonki. Wsunęła klucz w zamek, docisnęła odpowiednio ciężkie drzwi, tak by móc je otworzyć, aż w końcu pociągnęła je, otwierając na oścież. To właśnie wtedy smartfon wyślizgnął się i runął na kostkę brukową, przez co wyświetlacz potłukł się niemal tak samo, jak babcia Laury tłukła się za każdym razem gdy usiłowała wstać z wózka. Dziewczyna zdążyła jedynie wyrzucić z siebie parę przekleństw, ale pośpiesznie zebrała urządzenie z chodnika i wpadła do budynku. 
        Miejska Biblioteka Publiczna w Manaviku była stara, według plotek stała w tym miejscu od setek lat, chociaż nie miało to odzwierciedlenia w pismach czy dokumentach dotyczących instytucji. Obecna dyrekcja tego miejsca starała się zrobić wszystko by unowocześnić to miejsce, zaczynając od wprowadzenia elektronicznych systemów bibliotecznych, aż po wrzucenie paru komputerów na czytelnie, nawet jeśli były nieco zbyt stare by mogły działać płynnie. Mimo wszystko pomiędzy półkami wciąż unosiła się swego rodzaju magia i zapach starych ksiąg. 
        Dziewczyna szybko pozostawiła grubą bluzę na zapleczu, po drodze wrzucając torbę i pokiereszowany telefon za ladę, pobiegła jeszcze szybko roznieść górę książek zwróconych poprzedniego dnia, włączyć wszystkie poprzednie sprzęty, aż w końcu sama mogła zasiąść na wysłużonym obrotowym krześle. Odetchnęła głośno, zalogowała się do systemu i zerknęła mętnie na ekran laptopa, a właściwie na mrugający znacznik w rogu strony, który i tak zignorowała, uznając że zajmie się tym później. 
         Jesteś tak samo kruchy jak ja, huh? — Mruknęła sięgając w końcu po swój telefon, przesunęła palcem po pęknięciach, powodując że ekran się uruchomił. To właśnie wtedy Laura wpadła na genialny pomysł uwiecznieniu szkód na zrzucie ekranu i dopiero po wykonaniu screena dotarło do niej, jak idiotyczne było to z jej strony. 
        Reszta dnia mijała jej już całkiem spokojnie, odwiedziło ją zaledwie kilku stałych czytelników, a później ruch całkiem się zmniejszył. Dopiero później zjawił się mężczyzna którego Laura nie kojarzyła nawet z widzenia, sądziła, że będzie chciał się zapisać, albo chociaż odnowić konto, ale starszy pan od razu ruszył w półki, mimo że wydawał się jej strasznie zagubiony. Dziewczyna obserwowała go dłuższą chwilę, aż w końcu podniosła się z miejsca i powoli ruszyła za nim. 
         Przepraszam? Pomóc w czymś? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^