Mivien Isoyne

    Czterdzieści stopni? Pytałam na poważnie, nie rób sobie ze mnie żartów. W takiej temperaturze przecież nie da się żyć. — Mivien popatrzyła na niego zszokowana, a jej bladoniebieskie oczy stały się o wiele większe niż były. Teoretycznie nie czuła się jakby Kirsyn robił sobie z niej żarty, ale z drugiej strony kompletnie nie umiała sobie tego wyobrazić.
    Czterdzieści stopni? W jaki sposób miał jeszcze skórę na twarzy skoro tam mieszkał? To brzmiało jak chodzenie w ogniu i stąpanie po rozżarzonych węglikach.
    Oh, nie, nie — mruknęła szybko i przełknęła łyżkę gulaszu, którą właśnie wzięła. — To kompletnie nie jest tak jak mówisz, Kirsynie. Jestem Strażniczką Atley, nie wszechmocnego. Lata temu mieszkańcu Tuldur przyrzekli oddać życie w jego obronie i teraz ja jestem na straży. Bronię jego sekretów i skarbów przed chciwymi najeźdźcami, którzy pragną się obłowić na bogactwach Wszechmocnego Sau. Bycie sługą bożym i oddanie swojego życia, to nie obowiązek czy sekta, Kirsynie. To wielki zaszczyt, a ja jestem z tego dumna.
    Mivien wytłumaczyła to Indelanowi spokojnie i bez nerwów. Rozumiała, że nie każdy mógł być tak oddany Bogu jak jest ona czy rdzenni mieszkańcy Tuldur. Tak samo zrozumie, jeżeli okaże się być niewierny i nie oddaje czci żadnemu bóstwu, mimo że zamieszkują one ich ziemie, co jest najprawdziwszym dowodem na ich istnienie.
    W pierwszej kolejności, to mój obowiązek odnaleźć i odnieść na miejsce Krew Boga Sau, zanim ktoś wykorzysta jej moc w nieodpowiedni sposób, ale z drugiej strony Kirsynie... Nie ukrywam, że mało w życiu zobaczyłam, więc z chęcią skorzystam z tego jak bardzo obeznany jesteś. A za gulasz dziękuję, jest z bizona. — Jeden kącik ust Mivien ledwo widocznie drgnął do góry, jako gest ogólnej sympatii i wdzięczności. Nawet jeżeli Indelan był złodziejem i najemnikiem, odkąd się uspokoił, zachowywał się całkiem sympatycznie, dlatego nie czuła się jakby miała być dla niego niemiła.
    W dodatku usłyszenie, że jej gulasz jest dobry i obietnica pokazania jej wszystkiego, trochę ją kupiła.
    Czy przebijanie uszu metalowym kółkiem to część waszej kultury? — Zapytała ciekawa i utkwiła w nim lodowo-niebieskie oczy, nabierając łychę gulaszu i zagryzając go pajdą chleba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^